niedziela, 18 marca 2012

Z pamiętnika Pustaka.

Póki nie mam płyt z Transformerami i kolejnych odcinków X-Men (Ewolucja... takie małe Guilty Pleasure) moim problemem numer 1 jest nowa fryzura. Kompletnie nie wiem czy wygolić głowę z prawej strony czy z lewej czy z obu, na jaki kolor mam je przefarbować bo naturalny mnie zmęczył, ani jak mocno je wycieniować by wyszedł J-Rock a nie wieśparty w Polsce. Pod uwagę biorę jasny blond, fiolet, czerń.
Wczoraj z przerażeniem stwierdziłam że nad wyjściowym makijażem spędzam 40 minut, czyli 4 razy dłużej niż przed codziennym, z czego 15 minut zajmują mi tylko i wyłącznie rzęsy, a kolejne 20 przeznaczam na powieki i śladowe ilości różu... Pewnie niektórzy są zaskoczeni. Ja też. Zaskoczę niektórych bardziej: bez makijażu z domu wyjdę, ale na spotkanie czy na uczelnię musi być widoczna tapeta.
Tak poza tym szukam wiosennego płaszcza i butów na płaskiej podeszwie lub ewentualnie koturnie, bo zimowe kozaki są zdecydowanie za ciepłe a chodzenie pół dnia w obcasach też do przyjemnych rzeczy dla mnie nie należy.. Buty mają pasować do czarnych legginsów oczywiście.
Jak widać absolutnie wolny weekend mi nie sprzyja. Na szczęście mam kilka komiksów do przeczytania, ale na ten temat schodzić jeszcze nie będę. Notka o postaciach z uniwersum Marvel się tworzy.

Brak komentarzy: