poniedziałek, 23 maja 2011

Konkurencję dla Al Kaidy Stanowią…

Wczoraj było o wszechobecnym partactwie, a dziś o jednej z przyczyn tegoż stanu rzeczy. W ciągu 24 godzin nie zmieniłam zdania że położenie kostki brukowej jest bardziej ekologiczne (a czy ekonomiczne to nie wiem), ale z dnia na dzień coraz bardziej zmieniam zdanie na temat Greenpeace i innych organizacji ekologicznych. Nie dziwię im się że protestowali przy wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej, jednak chyba zapomniano że nie samo wydobywanie ropy było przyczyną tego wycieku, ale człowiek, który popełnił błąd. Czy ten ktoś (albo cały sztab ludzi) dalej tam pracuje mnie nie obchodzi i uważam to za sprawę wewnętrzną firmy, za to irytuje mnie wszędobylska moda na bycie eko…
Lecimy od początku: wolny dzień, włączam telewizję i na jednej z komercyjnych stacji słucham wywodu „eko-mamy” w towarzystwie innej „eko-terrorystki” w białej koszuli. Kolejny kanał: informacje że ceny ropy idą w górę i oczywiście wątek ekologiczny. Wieczór: Uwaga i zalew wegańskiego żarcia. Program motoryzacyjny: eko moda opanowała Hollywood i wszyscy jeżdżą Priusem.
 Kolejny dzień: wysiadam na Piotra Skargi w Kato i idę w stronę uczelni a tu jakaś banda zagląda mi do portfela w celu wyszarpania 20 paru złotych na paliwo do barki tzn: ochronę środowiska. Pamiętacie scenę z filmu Armageddon gdy Harry Stamper krzyczy „wiecie ile ropy spala ta pieprzona łajba”? jeśli tak to wiecie o czym mówię.  I tu dwie sprawy: jeśli będę odczuwać silną potrzebę wsparcia to sama znajdę kontakt albo przekażę 1% podatku i nie róbcie konkurencji żebrakom starającym się w ostatni możliwy w miarę uczciwy sposób zarobić na chleb. Co się dzieje pod fast foodami? Nie wiem. Nie żywię się tam nie z powodów ideologicznych, ale dlatego że to jedzenie jest po prostu wstrętne…
Czy ekoterroryzm to tylko manifestacje pod McDonnaldem, włamania do rzeźni, hodowli lisów itd.? Nie. Istnieje jeszcze też coś takiego jak terror psychologiczny, stosowany na dużo szerszą skalę. Tak, nawiązuję tu mocno do jednego z felietonów Clarksona (ale do którego to już nie pamiętam) ze zbioru „Wściekły od urodzenia”. Terror ten ma wzbudzić wyrzuty sumienia w osobach grillujących na działce bo produkują gazy cieplarniane, niszczą środowisko ponieważ wycinają drzewo w ogródku (a to że może się zawalić na dom już nie jest istotne).
Dobiciem wszystkiego, był news o wprowadzeniu edycji Formuły 1 na prąd. W tym właśnie momencie dotarło do mnie, że autokraci z Greenpeace chcą zapanować nad światem. Już po prostu słyszę komentatorów: trwa już drugi dzień zawodów i 12 okrążenie. Do końca pozostało jeszcze 20. Prowadzi zawodnik z numerem 4 jadący z zawrotną prędkością 40km/h. KURWA!! To tak fascynujące jak "Przedwiośnie" czy cała sterta innych lektur.
Polityka pro eco? OK.  Ale eko samochód dla każdego. Za darmo. Poproszę Chevroleta Volt. Nie podoba mi się ale Chevy to Chevy… Podatek ekologiczny? Słabe rozwiązanie. I tak w Polsce ich już za dużo płacimy. 
Na zakończenie chciałabym tylko dodać, że nie mam nic do tzw.: lewactwa, bo sama mam poglądy zdecydowanie bardziej na lewo. Irytuje mnie jednak fanatyzm i prawienie na każdym kroków morałów co jest dobre a co złe. Chyba każda jednostka obdarzona szczyptą rozumu jest w stanie coś takiego zrobić.
PS.: Niedługo też znajdę się na liście „do odstrzału” bo śni mi się po nocach Chevy Camaro, spalający w mieście (czyli i tak przez większość czasu się stoi w korkach) jakieś 23 L/100 km czyli pożera benzynę. Zawrotna suma jednak problem ten można bardzo łatwo rozwiązać. Cytuję Clarksona: "obok kierownicy jest stacyjka i kluczyk”.

Brak komentarzy: