środa, 29 lutego 2012

Kłamstwo jako żywy organizm.

Po raz kolejny rozczarowałam się ludźmi. Powtarzałam to już tyle razy że te słowa nie budzą we mnie żadnych emocji. Oczywiście na początku się wściekłam, gdy antytuskowy tłum który skakał przeciwko ACTA rozszedł się do domu po słowach że ustawa idzie do kosza, a dzień po tym pojawiło się info o ustawie która mówi wprost o inwigilacji. Wróg publiczny z '98 roku jest wręcz wizją profetyczną a koniec filmu to zgrabna propagandówka, więc nie ma co się dziwić że film puszczono w momencie, gdy chcą wprowadzić następczynię ACTA która mówi wprost o inwigilacji. Pozostaje jeszcze kwestia wieku emerytalnego. Proponuję ponownie ruszyć dupę na ulice zamiast płakać cicho w kącie.
Poza tym pozostaje jeszcze jedna istotna kwestia. Mam wątpliwy zaszczyt obserwować bardzo ciekawe zjawisko. Otóż okazuje się że kłamstwo to nie wypowiedź zawierająca informacje niezgodne z przekonaniem o stanie faktycznym. Kłamca przekazuje informacje niezgodne z jego przekonaniem o rzeczywistości z intencją, by zostały one wzięte za prawdziwe. Kłamstwem mogą być także wypowiedzi zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy, o ile autor przekazu nie ma świadomości tego faktu (źródło wikipedia bo znowu mi się nie chce przepisywać z innego słownika czy encyklopedii) ale żywy organizm. 
Wystarczy je zasiać i lekko podkarmić. Potem zaczyna żyć własnym życiem i dosięgać swymi nikczemnymi mackami coraz większe rzesze ludzi. Oczywiście trzeba uważać by sprawy nie wymknęły się spod kontroli, bo wtedy będzie naprawdę źle. Gdy zaczyna się sypać bo ktoś zdąży zdemaskować kłamcę i zadać mu kilka drastycznych ciosów. Gorzej gdy wali się na oślep i często nie trafia się w winowajcę, umacniając tym samym jego pozycję. Nieco to drastyczne. Najgorsze jest to że często nie ma się opcji ostrzeżenia kolejnych potencjalnych ofiar. 
Chcę jeszcze dodać że wyplątanie się z tej sieci bywa bardzo bolesne i nie da się obejść bez ofiar i ran. Przy tym bardzo bolesnych i trudnych do zagojenia. 

Brak komentarzy: