niedziela, 11 listopada 2012

Blog a pamiętnik. Dwie różne rzeczy.

Przeglądam po raz n'ty Rozdroża czasu. Przyznaję że napisanie recenzji miało mnie uwolnić od refleksji na temat tej książki, bo znalazłam tam coś, czego się nie spodziewałam. A teraz dotarło do mnie całkiem nagle i niespodziewanie że czegoś mi brakuje a wspominanie po raz kolejny o tej książce to tylko punkt wyjścia do nieco głębszej aczkolwiek nie tak głębokiej że można utonąć refleksji.
Parę miesięcy temu przepuściłam przez niszczarkę wszystkie swoje dzienniki, przysięgając sobie że już nigdy więcej nie będę pisać czegoś takiego, a że lubię pisać to zostawię sobie bloga i na jedno mi wyjdzie. Teraz, odczułam że czegoś mi brakuje.
Blog to miejsce gdzie publikuję wszystko od opowiadań po wpół osobiste obserwacje na temat otaczającej mnie rzeczywistości. Internetowy dziennik/pamiętnik jak pokutuje stereotyp. Fakt że to coś wisi w przestrzeni jaką jest sieć skutecznie panuje moje zapędy nad rozpisaniem się na bardziej osobiste tematy. Nie potrafię tu się całkowicie uzewnętrznić i rozpisać na temat swoich rozterek tak, by przestać o tym myśleć.
Dziennika używałam po to by opisać co się aktualnie dzieje, co mnie boli, co mnie cieszy, jakie refleksje wywołuje u mnie film lub książka kto mnie wkurza bla bla bla bla bla bla bla... sratatata. ALE (wiem że tak się zdania nie zaczyna, młodzieży, zapamiętajcie to sobie) po pewnym czasie zaczęłam się męczyć i stwierdziłam że zajmuje to w szafce za dużo miejsca, ryzykuję że ktoś to przeczyta (a lubię skrobać piórem/długopisem po papierze), mam swój fioletowy szkicownik który zmienił się w poligon twórczy z różnych dziedzin (ostatnia recka też ma swoje źródło właśnie w tym zeszycie) a nawet w notes uczelniany w pewnym momencie. Zaczęło mi brakować klasycznego pamiętnika gdy zdałam sobie sprawę z tego że truję dupę innym o swoich problemach. Znajomym i przyjaciołom którzy mają własne sprawy, a ja jeszcze bawię się w wampira emocjonalnego.
Jednak przelanie czegoś na papier czy wypowiedzenie może i nie przynosi gotowego rozwiązania ale pozwala spojrzeć na coś z innej strony a w efekcie daje ogromny komfort psychiczny. I stang... chyba skoczę jutro... to znaczy dziś po nowy zeszyt.

Brak komentarzy: