niedziela, 30 grudnia 2012

Czas zapomnianych bohaterów


Posłuchajcie opowieści przyniesionej przez północny wiatr. Posłuchajcie o zapomnianych bitwach, anonimowych bohaterach, o chwale i klęsce. Posłuchajcie o wydarzeniach, wymazanych z kart podręczników historii. I o tęsknocie do tamtych zamierzchłych czasów...
Po raz pierwszy zetknęłam się z muzyką Ensiferum w styczniu 2007 roku. Zbiegło się to w czasie z lekturą pierwszego tomu Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Folkmetalowa muzyka doskonale podkreślała klimat powieści a książka wzmacniała siłę rażenia muzyki. Od tego czasu minie niedługo sześć lat, w zespole nastąpiły zmiany personalne, jednak fundamenty ich twórczości pozostały niezmienione.
Unsung Heroes to piąty studyjny album Ensiferum. Płyta została wydana w sierpniu bieżącego roku, jednak do moich uszu trafiła dopiero teraz. Może i lepiej. Aura za oknem zdecydowanie lepiej pasuje do takiej muzyki. Dodatkowo nieco zniechęciłam się do zespołu po premierze From Afar której zarzucałam zbyt power metalowe zacięcie. Tag viking metal z góry narzuca pewną konwencję stylistyczną od czego zespół się nie uchyla tworząc kolejny zbiór opowieści.
No właśnie: opowieści i sagi to dwa słowa najtrafniej oddające charakter twórczości zespołu. Petri Lindroos i Emmi Silvennoinen mają do przekazania historie pokryte kurzem bezlitosnego czasu, ukryte pod grubą warstwą zapomnienia. Mówią głosami nie tylko wojowników ale i prostych ludzi żyjących na północy kontynentu europejskiego. Oprócz wykrzyczanych słów o męstwie, śmierci w walce, zabraniu ze sobą jak najwięcej wrogów (jak oszczędny w środkach Last Breath czy bardziej żywiołowy Retribution Shall Be Mine) otrzymujemy subtelną opowieść miłosną w postaci Celestial Bond i Star Queen. To w zasadzie jedna opowieść snuta z dwóch punktów widzenia. Nie mogło zabraknąć smaczku w rodzinnym języku finów: Pohjola.
Całość zostaje oprawiona w charakterystyczne dla zespołu brzmienie będące połączeniem gitar i folkowego instrumentarium ze szczyptą symfonii i chóralnego śpiewu. To sprawia że album choć niezwykle spójny w warstwie muzycznej i tekstowej pełen jest smaczków tylko czekających na odkrycie. Dwa kolejne słowa trafnie opisujące tą muzykę to patos i rozmach. I absolutnie nie jest to zarzutem, bo właśnie dlatego siła oddziaływania albumu jest tak potężna.
Jeżeli mam wskazać na jakieś słabe punkty, z pewnością jest nim cover Bamboleo z repertuaru Gypsy King's. W odniesieniu do reszty utwór nie pasuje. Bardziej optymistyczna wersja wydarzen to przejaw czarnego humoru.
Muzycy Ensiferum podjęli udaną próbę przeniesienia w czasie słuchaczy w odległe czasy wczesnego średniowiecza. I chociaż to zaledwie namiastka którą z reguły przekazują opowieści, nie można odmówić płycie obrazowości, dzięki której przynajmniej przez kilka minut możemy zapomnieć o otaczającym świecie, uciec gdzieś daleko i spojrzeć na dawny świat. To piękny hołd dla zapomnianych bohaterów.

Ensiferum – Unsung Heroes
Data premiery: 27 sierpień 2012
Wydawca: Spinefarm 

Recenzja pisana dnia 21 XII 2012. Trochę się ociągałam z publikacją. 

Brak komentarzy: