poniedziałek, 17 czerwca 2013

Ostatni akt.

Nie zaczyna się zdań od "no" i "więc". W połączeniu też. No więc wróciłam! Nie, nie na stałe. Po prostu stwierdziłam że nie lubię mieć niedokończonych spraw. I nie lubię też publicznie prać prywatnych brudów, ale sytuacja okazało się że nie można inaczej rozwiązać kilku spraw. Uznałam też że nie mogę zakończyć dwóch lat działalności, jaka by ona nie była, na złożeniu uszów, schowaniem pazurków i podwinięciem ogona, skamląc przy tym: no chyba się wypaliłam i w ogóle to jestem do dupy i nie potrafię pisać. Tak się składa że pisać potrafię i zdaję sobie z tego sprawę. To, że w chwili skończenia jestem z czegoś dumna a dwa tygodnie później stwierdzam że mój tekst jest beznadziejny i napisałabym go lepiej jest chyba dobrym znakiem.
Poza tym zalega mi trochę jadu którego wypadało by się pozbyć. 
I
Irytują mnie ludzie, którzy uznają dobrowolne czytanie Nietzschego, Schopenhauera czy innych filozofów za domenę hipsterów czy (jakby to ująć?) "yntelygencjim pseudometaluchom" szukających usprawiedliwienia swojej mizantropii. Drażni mnie to, że pewnie temu który wygłasza takie sądy nie mieści się w głowie aby wyjść z książkami Nietzschego poza krąg "powiązań nazistowskich" i to, że sam poczciwy Friedrich pewnie przewracał by się w grobie gdyby wiedział co się dzieje w Norymberdze. A może taki ktoś jest po prostu zbyt głupi by zrozumieć co Nietzsche miał na myśli (nie zaprzeczam że do rzeczy łatwych i przyjemnych to nie należy) a że chce uchodzić za guru to trzeba przypiąć odpowiednią łatkę do odpowiednich nazwisk.
Przy okazji z jakiej racji paru mądralińskich przypisuje mnie do wyznawców jakiejś ideologii po "analizie" zainteresowań wyglądającej: wiesz co to ... więc jesteś ... . Przeraziło mnie że ta głupota jest zaraźliwa i sama złapałam się na takim ocenianiu. A żeby nie było: mam własny rozum i nie potrzebuję żadnej ideologicznej bojówki żeby mówiła mi co mam robić i myśleć.
II
Jakim prawem ktoś z kim nie utrzymuję kontaktu od X lat ma prawo robić ze mnie lewacką ignorantkę która we wszystkich gliniarzach widzi i tu cytuję: zwyroli którzy tylko czyhają tylko na to by odebrać "wolność"?. Padła też kwestia że pewnie idealna dla mnie jest ustawa brytyjska gdzie policji nie można nosić przy sobie broni. Pragnę wyprowadzić kolegę z błędu. Po pierwsze: osobiście nie miałam na pieńku z policją i nie widzę powodu by kozaczyć na blogu, ale nie ukrywajmy faktów: nadużycia się zdarzają (o co konkretnie mi chodzi: parę linijek niżej). Po drugie: fakt, z szacunkiem do policji w tym kraju jest... bardzo źle, ale siłą się tego nie zmieni na pewno. No, chyba że ma się takie samo zdanie o przeciętnych obywatelach jak Freihoff z Pana Lodowego Ogrodu. Po trzecie: uogólnię trochę pisząc że nie uważam obrony własnego życia za przestępstwo i nie podoba mi się to, że z ofiar napadów robi się największych oprawców. I jak pisałam a co umknęło: prawo stanu Teksas pozwalające na strzelanie do intruzów na własnym terytorium. Nie wgrano mi bezkrytycznego szacunku do postawionych wyżej w hierarchii społecznej. Deal with it. 
Strzelanie do agresywnych zwierząt. Przeszukałam właśnie cyberprzestrzeń w celu odnalezienia informacji kiedy zaczyna się agresja zwierzęcia, a kiedy prezentacja uzębienia jest tylko ostrzeżeniem i sygnałem do wycofania? Tak: chodziło mi o brak sprecyzowania o co chodzi.
I tak przy okazji... Gdyby ktoś jeszcze spytał co bym zrobiła gdyby po osiedlu biegał mi wściekły wilk lub niedźwiedź... Tak się składa że w okolicy w której mieszkam nie ma ani jednego ani drugiego. Za to mamy zające, jeże, wiewiórki, lisy, dziki... Zatem jest większe prawdopodobieństwo że dziabnie mnie wiewiórka chora na wściekliznę niż zagryzie wilk. Noo inna sprawa że wilk wychodzi "do ludzi" z braku pożywienia, bo człowiek naruszył jego tereny łowieckie. Nie że jestem pro-eko... Dla części ekologów sam fakt że jem mięso czyni ze mnie zbrodniarza i powinnam być sądzona w taki sam sposób jak Rudolf Hess. Rzekłam. 
III
Nie pisnęłam ani słówka o religii przez te dwa lata? Poza tym że mój rozwój duchowy zatrzymał się na etapie Gwiezdnych wojen? Pewnie dlatego że jestem areligijna. Apolityczna też. Zauważyłam tylko jedną rzecz: jeżeli zabije się człowieka na ulicy, jest się mordercą. A gdy dopuści się ludobójstwa i dorzuci się do tego kontekst pod tytułem: zrobiłem to w imię boga/bogów jest się moralnie usprawiedliwionym w oczach tej czy innej religii. Baa... zostaje się piewcą wiary. A na mniejszą skalę: wiara jest sprawą indywidualną każdego człowieka i naprawdę mnie nie obchodzi czy jest katolikiem, ateistą, rodzimowiercą... dopóki nie narzuca mi swoich poglądów. Co ciekawe z moim agnostycyzmem największy problem mają... ateiści. I nie wiem czy dobrze że o tym napisałam. W końcu jestem zwykłą szarą myszką a nie celebrytką by prawić na tak poważne tematy. 
IV
Sztuczni przyjaciele. Osoby które zgrywają tych, będących najbliżej. Nawet bliżej od najbliższej rodziny, tylko dla osiągnięcia korzyści osobistych. Ci "mili" ludzie którzy zagadują rozmawiają i tak dalej by nagle zerwać kontakt. Tak bez żadnego ostrzeżenia. Powinno mi to już być obojętne, powinnam przywyknąć i przestać się tym przejmować, ale po prostu nie potrafię. Do ludzi z sieci mam większy dystans, ale i tak tego nie lubię. I zastanawia mnie zawsze: na ch... im to było? Na cholerę zabierali mi czas?
I jeszcze jedno: po tym jak ktoś usuwa z listy znajomych na fejsie powinno się to wyświetlać na tablicy by móc kliknąć "lubię to". Niektórzy naprawdę nie zasługują na żadną inną formę komunikacji.
V
I przestańcie z tymi swoimi wywodami o muzyce że słucham samych popłuczyn i jestem gÓpiom pozerkom bo słucham więcej niż dwóch gatunków. Chcecie się licytować? Ok... Hard Rocka i Heavy Metalu nie było by bez Rock&Rolla lat '60, czyli takich wykonawców jak Elvis Presley, którego z kolei by nie było gdyby nie Rhythm and Blues, który wyewoluował z bluesa i tak można dotrzeć do czasów prehistorycznych więc... SHUT THE FUCK UP, MORONS!!

Pora kończyć. Zakończę w dziwny sposób. Ludzie! Miejcie na tyle przyzwoitości i rozpocznijcie akcję hejtowania drugiej części Hobbita w dniu premiery filmu. 

Brak komentarzy: