wtorek, 10 kwietnia 2012

De Integro..

Chce mi się spać. Nie mam siły by sięgnąć po teksty na czwartek. Z reguły chodzę spać o 23.00 i wstaję po 6.00. Tyle mi wystarcza. Kiedy mam wolne, wszystko przesuwa się o 2 godziny. Dziś poszłam spać o 1.00. Wstałam na kilka minut przed 10.00. Myli się jednak ten, kto myśli że się wyspałam. Nie pamiętam tak niespokojnej nocki. Czuwanie, pobudka, czuwanie, pobudka, coś co bardziej przypominało sen, paraliż nocny, odzyskiwanie świadomości... patrzę na zegarek: 4.20... Za kilka minut rozdzwonią się budziki. Odczekałam te kilka chwil i pozwoliłam sobie na jeszcze trochę snu. Kilka godzin drzemki musi mi dziś wystarczyć. Nie mogę się położyć... Muszę jakoś przetrwać. W lodówce mam jeszcze puszkę energetyka, kawy w domu pod dostatkiem...
Zauważyłam że poprzednia ksywka jest dla mnie sporym obciążeniem. Wisi nade mną jak wielka burzowa chmura zwijająca się w tortillę zwaną tornadem i nie pozwala mi zrobić kroku w stronę inną, niż sama ma zamiar iść i siać spustoszenie. To taka klątwa, którą sobie dobrowolnie wybrałam. 
Mogę to wszystko sprowadzić do banału w którym jest 100% prawdy: po prostu stary nick mi się znudził. Zwiększając znaczenie, stwierdzam że L-Havoc po prostu już do mnie nie pasuje. Zupełnie nie idzie w parze z legginsami, tunikami i "skórzaną" kurtką. To bardziej odpowiednie dla kogoś kto nosi się w bojówkach, t-shirtach i sportowych butach ;) Swoją drogą na lato to fajny strój - bardziej praktyczny. 


PS.: Zmiany na blogspocie spowodowały brak linków... wrrr...
PS2.: Wiem, zgapiłam tło. Wiem, takie to średnie... Ale nie mam nowych sztuk. 

Brak komentarzy: