poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Intertekstualność i konwergencja mediów są wszędzie....

Nie minęło kilka dni, jak Koleżanka Zuzanna „Iro” postanowiła podzielić się na łamach swojego bloga mieszkańcami pewnego Fioletowego Kołozeszytu. Mało kto wie, że posiadam niemalże identyczny zeszyt nabyty drogą kupna w pewnym sieciowym sklepie, położonym na terenie Katowic.
Początkowo ten Zestaw Kartek stanowił mój szkicownik i poligon doświadczalny w celu podniesienia umiejętności plastycznych (hahahaha... możecie się śmiać). W tym właśnie miejscu narodził się mój Marquis De Lirium Tremens (nie będę ukrywać że jest on inspirowany Markizem de Carabas z powieści Nigdziebądź Neila Gaimana) i po raz pierwszy został ucieleśniony Różowy Paranoik. Z czasem jednak na kartach zaczęły pojawiać się pomysły na artykuły pisane z myślą o tym blogu a które muszę w końcu przepisać.
Mniejsza z tym. Do mojego zeszytu wdarli się też (w formie uproszczonych schemacików) moi ulubieńcy ze świata Marvela: Frank Castle/Punisher i Logan/Wolverine (którzy będą się też przewijać przez cykl GrillBar Marvel), komentujący regularnie moje życie w cyklu tzw: „Rozmów męskich mężczyzn”. I tu od razu przyznaję się że to Marta wymyśliła nazwę cyklu, za co Ci serdecznie dziękuję :). Dzisiejszy obrazek... Nie miał sensu, ale gdy Czesław Miłoś przypat tat tajał do mojego zeszytu nie mogłam się powstrzymać przed stworzeniem czegoś... ni z gruchy ni z pietruchy, albo powiązanym z naszymi dyskusjami na temat: kryzysu męskości, nie możemy czytać komiksów bo nam odwala, Wolverine wyglądałby męsko nawet w różowej Lycrze ale żółta jest ok i 1000 zastosowań dla adamantowych szponów. Póki co mamy tylko dwie wady takowych.
Zatem intertekstualność dotknęła i nas. Oto powstał pierwszy crossover naszego autorstwa. Z moich memów są to:
Duszek, który nie pamiętam co robił bo powstał w gimnazjum
Robot Maniek, który będzie przechodził kryzysy.
W przyszłości dojdą tam wspomniany Markiz i jeden z moich tworów z dołu kartki w notatniku z licencjata ;)
Poniżej prezentuję próbkę naszej jakże radosnej twórczości.
  

Brak komentarzy: