poniedziałek, 23 kwietnia 2012

GrillBar Marvel: „Have you ever been in Poland?”

Co robią superbohaterowie w wolnym czasie? Według stereotypu pewnie i tak takowego nie mają, bo w dzień toczą normalne życie a w nocy ratują świat. Otóż nie... Nasi ulubieńcy spotykają się w dość specyficznym miejscu, gdzie żadne prawa logiki formalnej, nieformalnej, pragmatycznej nie wspominając o matematycznej po prostu nie funkcjonują. Tak. W GrillBaru Marvel zdarzają się różne cuda wianki. Oto dowód...
Logan siedział przy barze zagadując do rudej barmanki, która jak i cała reszta pracowników pochodziła z najdalszego backgroundu komiksowego kadru. Wtedy doznał olśnienia. W tym miejscu wychodził ze swojej komiksowo-filmowej roli, a zatem doskonale zdawał sobie sprawę, że jego przeszłość można nazwać zbiorem wizji ludzi różnych i że z całą pewnością nazywa się James Howlett. Pamiętał też, że wraz z Rogersem, znanym jako Captain America został wysłany do Polski, a działo się to podczas Drugiej Wojny Światowej. Zapamiętał też, że ledwo stamtąd wrócił i to nie z powodu ran, tylko czegoś jeszcze gorszego.
Ciężkie warunki wojenne nie przeszkodziły oczywiście polakom w zrobieniu czegoś, co nazywa się bimber. Oczywiście razem ze Stevem postanowili spróbować tego wytworu. Zawartość alkoholu w trunku, zwana również woltażem zapierała dech w przerysowanych klatach obu panów. Oczywiście zabrali parę butelek i ukryli skrzętnie pod deskami w podłodze GrillBaru Marvel. Czekali na odpowiednią okazję do wypicia przechowanego alkoholu, ale Logan zaczął się niecierpliwić i wysuwał już szpony by rozwalić podłogę...
Frank Castle nie był by sobą gdyby nie wpadł do baru z hukiem, krzycząc że właśnie rozpier... rozwalił parę robaków z mafii która siedzibę ma gdzieś w sercu dżungli. Był tak uprzejmy że zapowiedział też wizytę Ghost Ridera. I nie omieszkał wspomnieć o tym, że jak Pajęczak znów zacznie przerabiać pajęczynę na bungee to nie będzie już dla niego tak miły
- Dziś tego nie zrobi... masz to jak w banku, Castle – odkrzyknął z niekrytą radością Wolverine.
- A co? Otrujesz go? To takie w nie twoim stylu...
Szyderczy uśmiech Logana sugerował zaprzeczenie. Nie stuprocentowe, ale jednak zaprzeczenie. Następnie wtajemniczył Punishera w swój plan, wyjaśniając tym samym dlaczego czekają na jeszcze kilka osób.
Z okazji spróbowania czegoś nowego skorzystał oczywiście Tony Stark, który od pewnego czasu świetnie dogadywał się z Rogersem. Kapitan Ameryka nie mógł nie skorzystać z okazji powspominania starych czasów gdy był młokosem i walczył o to by dostać się do Armii, a gdy tego dokonał... Nie był zbyt zaskoczony tym, że jego kanadyjski kumpel niewiele się zmienił.
Nick Fury miał nadzieję że w końcu uda się zrobić to zaległe spotkanie integracyjne swojej grupy Mścicieli, ale usłyszał że z pewnych względów lepiej będzie zaprosić tylko Natashę, która zaciągnęła ze sobą Clinta Bartona. O słowiańskich klimatach dowiedział Piotr Rasputin. Magneto również chciał rozliczyć się z przeszłością i postanowił wskoczyć, biorąc na wszelki wypadek szachownicę. Akurat załapał się na wysłuchiwanie wspomnieć Logana i Steve'a z pewnego mrocznego miejsca w Polsce. Eric w końcu oznajmił Loganowi że nie zrobił z jego szkieletu czegoś co przypomina filo fun tylko dlatego, że to właśnie jemu uratował życie. Dzięki temu fani mają kolejne pole do manewru w tworzeniu domysłów.
- Ktoś umarł? - przerwał tą paplaninę Castle – czy może urodziny? Z jakiej okazji pijemy?
- Bez różnicy... - odparli wszyscy, którzy kiedyś zahaczyli o Polskę.
Rogers odciągnął poluzowaną deskę w podłodze i wyciągnął kilka butelek z niedbałą etykietą na której ktoś napisał paskudnym pismem „BIMBER”. Wyciągnęli też coś fioletowego, z pirackim znaczkiem na etykiecie.
- Coś dla ciebie, Castle – zażartował Wolverine – przyda ci się w wykańczaniu bandziorów.

- Trutka na szczury?
- Nazywają to „Denaturat” - odparła Natasha, która wskoczyła do Polski kilka dni temu.
Grzmoty i błyskawice zwiastowały nadejście jeszcze jednego gościa, który delikatnie mówiąc wpadł w furię, bo dowiedział się o spotkaniu w ostatniej chwili i jeszcze musiał zgubić gdzieś Lokiego, bo ten tradycyjnie wszystko wychleje a nie miał ochoty na odstawianie braciszka do Jottunheimu. Jego ostatnia misja pokojowa zakończyła się tak jak wszystkie inne. W ogóle co za idiota zastosował to określenie mając na myśli „wojnę prewencyjną”?
Za Thorem niestety zleciała się reszta, począwszy od Fantastycznej Czwórki a skończywszy na Red Skullu, który jednak szybko zrezygnował gdy okazało się że piją polski trunek...
Kolejnych kilku godzin nie warto relacjonować. Można je śmiało sprowadzić do kilku zdań. W GrillBarze zjawiało się coraz więcej osób. Niektórzy odpadali po pierwszym kieliszku i szukali miejsca by umrzeć. Dużo ciekawsze rzeczy działy się pod koniec spotkania. Zgodnie z tradycją. Storm wywoływała burzę w swojej szklance szlachetnego trunku, słuchając Magneta który cieszył się z faktu iż w końcu mógł całkowicie pokojowo porozmawiać ze swoimi wybawcami sprzed lat.
Sytuację Spider Mana trudno było określić. Z jednej strony miał szczęście, bo nie był nawet w stanie się ruszyć. Zatem Castle nie będzie do niego strzelać. Z drugiej jutro będzie żałował że nie umarł poprzedniego dnia, bo wytrzeźwienie zajmie mu trochę czasu, a kac po takiej ilości alkoholu z pewnością nie jest przyjemny.
Logan wyciągał coraz więcej butelek spod podłogi. Niektórzy odnosili wrażenie że ten bimber się nie kończy. Zwłaszcza ci ze słabszą głową. Ci z mocną wrzeszczeli by oszczędzać bimber bo wszystko wyżłopią, czyli wyleją. Do tego chóru należeli między innymi Thor i Tony Stark który ledwo trzymał się na nogach, ale i tak walczył dzielnie. Niestety bardzo szybko odpadł Ghost Rider, który bimber chwalił bardzo, ale stwierdził że za bardzo dymi mu czacha... Punisher był przeciwnego zdania. Jego czacha miała się świetnie. Podobnie jak głowa, pomimo że nigdy nie pił czegoś tak mocnego. Ktoś rzucił że Red Skull sporo stracił przez swoje uprzedzenia i tym samym nie mogli założyć Klubu Czaszki.
Laura Kinney znana jako X23 wpadła do baru i chwyciła od razu szklankę Wolverine'a mając nadzieję że pije on Whiskey. Oczy wyszły jej momentalnie na wierzchbo nawet wrodzona odporność na działanie alkoholu nie dawała skutecznej ochrony przed tym trunkiem. Spojrzała na swój genetyczny pierwowzór, ten odebrał jej szklankę przypominając że alkohol jest w stanach dozwolony od dwudziestego pierwszego roku życia. Odkrzyknął jeszcze do Cyclopsa by nie pił tyle z bratem bo znowu Kitty ukradnie mu okulary... Aczkolwiek ostrzeżenie było bez sensu. Havok już leżał pod stołem, Jean wynosiła Scotta za pomocą telekinezy, przy tym sama się zataczała idąc do wyjścia. Zatem marzenia o pojedynku Jean i Natashy w kisielu wiśniowym trafił szlag.
Wtedy Laura straciła cierpliwość i zaczęła wrzeszczeć na Wolverine'a że ten nie traktuje jej poważnie...
- Kobiety... - odparł.
- Do ciebie akurat mogę mówić per „tato”, Logan. Ale wiem że tego nie lubisz.
- Nie zaczyna się zda...
- Słuchasz mnie?
Logan zatem był zmuszony wysłuchać jakże pasjonującej opowieści swojego żeńskiego klona o najnowszych newsach ze Środkowej Europy... Nick kazał jej przekazać że w końcu ci z Hydry postanowili zrobić coś pożytecznego dla ludzkości i wysłali szpiegów do Polski a ci odkryli że kryje się tam jeden ze sługusów tego antycznego... Apocalypse'a. Na domiar złego ma się nieźle i rzekomo nie poprzestał na rozpoczął już wcielanie jakichś planów swojego szefa.
- Możemy pić dalej! Rogers, kolejna wizyta w Polsce się szykuje - tym optymistycznym akcentem rozpoczął się kolejny etap imprezy. Niestety już ostatni...
Był to czas dla najbardziej wytrzymałych, którym żadne ilości alkoholu nie były straszne. Nawet Logan odpuścił i pozwolił Laurze pić dalej. Poza tym czuł że jeszcze dwie butelki i sam poczułby negatywne skutki działania alkoholu etylowego. Na polu boju zostali jeszcze Castle, Rogers, Thor i Rosjanie którzy bawili się znakomicie. Skutki picia wódki nie były widoczne w zachowaniu tej dwójki... pomijając ich lekką poprawę humoru.
Thor zaproponował swoją ulubioną grę: piją do dna a wygra ten który padnie jako pierwszy. Oczywistym było, że mogli grać tak bez końca. Kelnerka znalazła za to alkomat. Nawet nie zdawali sobie sprawy z tego że są w nich jakieś procenty. Tymczasem igła zaczęła szaleć, a raczej niektórzy złapali się za głowy bo okazało się że urządzenie wskazywało zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Thor zaproponował coś nowego: zamkną posiedzenie konkursem na to kto ma najwięcej alkoholu... Niestety zanim zdążyli chuchnąć ponownie... licznik znów wskazywał zero.
Nadszedł czas na podsumowanie strat. Bohaterowie masowej wyobraźni leżeli dosłownie wszędzie, dogorywając, lub budząc się z ogromnym pragnieniem i żalem że nie umarli dzień wcześniej. Lekko zataczający się Punisher dobijał mafiozów (nikt nie wiedział skąd oni się tam wzięli), Rosjanie poszli na miasto śpiewając przy tym hymn ZSRR, Magneto grał w szachy sam ze sobą. Hank McCoy miał pretensje o to że przegapił coś ciekawego. Logan dostrzegł ślady po szponach Sabretootha przy ich magicznej desce. Odkrył że brakuje tam denaturatu. Gdy rozejrzał się po sali, dostrzegł zwłoki sztuk dwie. Jedne należały do Victora Creeda a drugie do... czegoś co jęczało...
- Thorze... Thorze... zabierz mnie do Jottunheimu.
- Znowu to samo... - odparł Bóg Piorunów. - LOGAN!! Wypili denaturat...
Wolverine podszedł do dwóch niemalże martwych którym śmierć za bardzo nie groziła. Leżeli w oddaleniu niecałego metra od siebie, a między nimi leżały dwie butelki po fioletowym Drinku Piratów. Logan stwierdził że po prostu wywali Creeda przez okno... oczywiście otwarte. Thor przerzucił brata przez ramię i udał się do wyjścia. Wtedy Logan wpadł na genialny pomysł i chwycił Victora za ciuchy, wykonał kilka lekkoatletycznych piruetów i rzucił go w stronę drzwi, z których niewiele zostało, a na samym żywym taranie akcja nie zrobiła większego wrażenia. Thor pożegnał się kulturalnie.
- Hej Howlett... Nie ma to jak rodzina, co?
I po tym optymistycznym akcencie panowie rozeszli się: jeden do motocykla a drugi do teleportera.  

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Zdanie: "Niektórzy odpadali po pierwszym kieliszku i szukali miejsca by umrzeć." mnie rozwaliło zupełnie xD Całość świetna, ale to szczególnie xD

Piszesz coraz lepsze grillbary ;D

Nefertari