środa, 18 kwietnia 2012

GrillBar Marvel: Problem Thora.

Jak widać motyw GrillBaru Marvel pozostanie u mnie jeszcze przez jakiś czas. Dziś będzie krótko. Rozpiszę się w następnym tygodniu, Mam dwa pomysły do realizacji, więc znowu będą dedykacje ;)


GrillBar Marvel:
Problem Thora
Thor nie był w nastroju do żartów. Przyczyną jego wkurzenia był oczywiście Loki, który nie zapowiedział małej ustawki w Nowym Jorku, która szybko przeniosła się na obrzeże Valhalli. Przez to Odyn stracił ochotę do kręcenia nowego filmu... A już na pewno nie na terenie jego posiadłości. Rozkazał tym z Hollywoodu by wybudowali sobie replikę. Thor powtarzał w kółko że jak tak dalej pójdzie to wyjdzie im kolejna komercyjna wtopa, i nawet spece z Industrial Light and Magic nie pomogą... A warstwy dźwiękowej nie uratowałby nawet sam John Williams.
Bóg Piorunów chciał się spić ale pochłonięcie przez niego całego zapasu piwa ze speluny i okolicznych knajp było tak samo bezcelowe co próba pogodzenia się ze sobą, nie wspominając o pogodzeniu się z bratem. Zatem jego sytuacja była tak tragiczna, że nawet grecy mogli by mu pozazdrościć. „Prawdziwi masochiści z tych południowców” burknął pod nosem, po czym dodał w myślach że powinni się cieszyć, zamiast na siłę stwarzać sobie problemy i tworzyć postacie mityczne pokroju Edypa. Powinni się cieszyć ze słońca i czystego ciepłego morza...
… Mały huk oznaczał jedno: to Iron Man przyjechał podleczyć kaca. Aż dziwne że Pepper jeszcze to znosiła... Wróć! Dziś przyszli tu we dwoje. Zatem Thor stwierdził że wielkim wręcz nietaktem będzie zaproponowanie Tony'emu kielona/szklanki whiskey. Nie zostało mu nic innego jak zagadać do barmanki – jednej ze statystek z najdalszego backgroundu komiksowego kadru.
Tony Stark zaczął wykład dotyczący tego, jakie możliwości mógłby dać stop adamantium i mithrilu. Gdyby ten drugi tylko istniał. Niestety Rogers nie reflektował na odstąpienie tarczy z Vibranium, więc tworzenie stopów pozostało w strefie marzeń. Jedynym zainteresowanym tym wywodem był Frank Castle, który regularnie szukał sposobu na zrobienie jeszcze większej demolki. Tymczasem nasz Thor dalej próbował się upić. Po wypiciu beczki piwa dalej był trzeźwy. Barmanka miała dość udawania że kupuje tą żałosną próbę wtopienia się otoczenia tego nordyckiego boga i nawet miała zamiar mu to powiedzieć ale...
Do baru dosiadł się Red Skull!! Wywołało to falę paniki. „PERKELE!” zakrzyknął Thor usiłując sobie przypomnieć czy znają go w Finlandii. Castle szukał Beretty i krzyczał na swoich szeregowców (którzy nie wiadomo skąd się wzięli, ale to w końcu fanfic w którym wszystko jest możliwe, bo żadna logika tu nie działa) by dali mu sześćdziesiątkę. Odinson miał nadzieję że pogada z nowym przybyszem i zwierzy się ze swoich egzystencjalnych problemów. Niestety Czacha sam miał problem... Z Rogersem. Thor pił z nim w ostatnią środę. Red Skull czekał na Viper, która miała zamiar zatruć życie komuś... Sama jeszcze nie wiedziała komu, ale nie robiło jej to różnicy.
Czarna charaktery długo nie zagrzewały miejsca w Grillbarze. Nawet antybohaterowie patrzeli na nich spode łba. Thor walnął młotem w stół i Red Skull musiał wyjść ze swoją towarzyszką. Liczył że wpadnie ktoś kto jest w stanie dotrzymać mu kroku w spożywaniu alkoholu, ale widocznie dziś Thor musiał dziś się napić sam... Miał taki zamiar, ale zadzwonili z Asgardu z wiadomością że dzwonili ci z S.H.I.E.L.D.-u... Czym się niespecjalnie przejął.
W sumie chwilowe zejście na ziemię i obserwacja tego w jaki sposób zachowują się jego kumple gdy mają wolne, poprawiła mu humor. Do tego stopnia że zapomniał jaki był jego problem. Niestety gdy wyszedł, ktoś wysadził w powietrze kilka nowych samochodów. Thor zorientował się że to Loki z Pyro, którzy ostatnimi czasy się świetnie dogadują. Jednak gdy ci zauważyli Boga Piorunów, zniknęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Thor nie zaprzątał sobie głowy tym dłużej podśpiewując pod nosem znany przebój Monty Pythona....

Brak komentarzy: