wtorek, 31 lipca 2012

Osobista nic nie warta wypowiedź o moralności (?)

Wczoraj korzystając z oferty pewnej komercyjnej stacji telewizyjnej obejrzałam Ofiary Wojny Briana De Palmy. Pod koniec filmu uświadomiłam sobie brutalnie że wpadłam w filmowe (i nie tylko) błędne koło. Złapałam się na tym, że ilekroć głównym tematem jest zwyczajne łajdactwo, (w tym wypadku słabo uzasadnione zemstą za śmierć poległego kolegi) tym częściej szukam czegoś czym zachwycałam się w dzieciństwie, czegoś co pokazuje że gdzieś na świecie są jeszcze ludzie... dobrzy. Tacy, którzy w razie potrzeby trzasną mnie w łeb i uświadomią że egoizm i dbanie tylko i wyłącznie o własny zadek zaprowadzą mnie tylko do upadku.A po takim powrocie do przeszłości szukam czegoś co przypomni mi o teraźniejszości i wyścigu szczurów. Znieczuli na codzienność.
Niestety stało sę tak że to upadek jest wzlotem. Już nie ma bohaterskich czynów, a każdy bez względu na pochodzenie jest tylko trybikiem w maszynie. Myśli tylko o sobie i jest w stanie wykończyć innych by osiągnąć swój cel. Wyścig szczurów wyścigiem szczurów... ale coraz częściej odnoszę wrażenie że właśnie okrucieństwo jest bardziej ludzkie od współczucia. Chyba dlatego tak lubię wracać do paru książek i filmów. Bo kiedy je czytałam i oglądałam, myślałam że jest inaczej. Może to i naiwne... Ale czasem chciałabym wrócić do dzieciństwa.

Na koniec zostawiam link do pewnego utworu od którego nie potrafię się uwolnić

2 komentarze:

Iro pisze...

Muszę się niestety zgodzić. Bo sama, niezależnie od Ciebie, dochodzę do identycznych wniosków od baaardzo długiego czasu. W sumie można to podsumować stwierdzeniem naszego wspólnego znajomego, który w ramach odpowiedzi na: "P. jakim ty jesteś dobrym człowiekiem!" rzekł: "Ta, w dzisiejszych czasach to synonim >idioty<". Smutne.

Alex pisze...

Niestety wszystko wskazuje na to, że nasz kolega ma rację...