niedziela, 5 lutego 2012

"Kto zostawił..."

Jest zimno. Bardzo zimno. Do tego stopnia że po powrocie z osiedla Syberka (gdzie się nie wybieram) będę mogła mówić że wróciłam z Sybiru. Nawet ja marudzę na mróz (a to już jest wyczyn), rozważając wyciągnięcie narciarskiej kurtki i spodni + sprawdzenia mitu nt zdolności izolacyjnych papieru gazetowego bo palce mi odmarzają.
Od kilku dni gdy wychodzę z domu, przed oczami mam Roberta Downeya Jr. z czołówki filmu Jaja w tropikach, który jako Spopielar stoi na lodowcu i w stylu którego nie powstydził by się sam Bruce Willis (wczoraj miałam dylemat: Tron czy Armageddon? zgadnijcie co wybrałam) wygłasza epickie słowa: Who left the fridge open! Lodówki?? ktoś zapomniał o zamknięciu chłodni przemysłowej!! Kaloryfer w moim pokoju pracuje z pełną mocą a i tak tracę czucie w opuszkach palców. Rękawiczki chronią mnie przed zimnem nie dłużej niż 10 sekund, a moje zatoki (pomimo czapki) znów dały o sobie znać.
Oczywiście Komunikacja Miejska również wyraża swoją niechęć do pasażerów odmawiając włączenia ogrzewania. Przestaję się dziwić gapowiczom.
A teraz wracam do nauki i psychoanalizy Freuda bo niestety... nie jestem jak Kirk Lazarus i to ja muszę czytać skrypty.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Polecam rękawiczki polarowe z targu w Katowicach. Ręce pocą się po kilku minutach, przynajmniej moje ;)

Alex pisze...

dzięki za radę :P poleć tylko coś na stopy, bo dłonie mam wiecznie lodowate, ale stopy odmarzają mi w przeciągu kilku sekund.