czwartek, 13 października 2011

9. The Hurt Locker: w pułapce wojny, reż.: Kathryn Bigelow, rok: 2008


Z pamiętnika hipokrytki: rok temu nie napisałabym dobrej opinii o tym filmie. Rok temu w ogóle nie obejrzałabym tego filmu. Wymówką było hasło: nie lubię filmów wojennych. Słaba opcja, zwłaszcza że nie traktuje on stricte o wojnie. Wtedy uroiłam sobie że to film propagandowy i dlatego zgarnął Oscary, wygrywając z Avatarem który lubię, ale nie wpłynął on na moje życie. Tematu życia prywatnego Camerona i Bigelow nie chce mi się poruszać. Zostawię tą robotę dla redakcji pudlów i innych serwisów plotkarskich. Dodam tylko że opcja propaganda odpada. Ministry, czyli trzy utwory zespołu który najchętniej zobaczyłby Busha w trumnie. Z dobiciem pod tytułem Khyber Pass.
Podoba mi się fakt że żołnierz jest tylko człowiekiem. Ma swoje wady i zalety a nie jak w przypadku polskiego podejścia gdzie żołnierz składa się tylko ze zdehumanizowanej idei. Sam przestaje być człowiekiem. I pewnie teraz wszyscy sobie myślą:[SPOILER] ty idiotko, przecież Will James utożsamia wszystkie te cechy. Przecież on wrócił do Iraku...[/SPOILER] No wrócił. A teraz posłuchajcie mojego wyjaśnienia: James daleki jest od ideału. To uzależniony od adrenaliny wariat i zarazem geniusz. Wrócił do Iraku bo zabiły by go płatki śniadaniowe. Gość jest pracocholikiem, wykonującym dość nietypowy, nieprzypisany do tego schorzenia zawód. Ma w dupie rozkazy i rady Sanborna (odpowiedź środkowym palcem na polecenie założenia słuchawek), pod łóżkiem trzyma arsenał komponentów potrzebnych do stworzenia bomby, jednocześnie opiekuje się kumplami (pojedynek na pustyni) a także jest gotów ponieść odpowiedzialność za swoje błędy. I słucha regularnie Ministry, na przekór Armii ;) Wszystko to sprawia, że hasło "wojna to narkotyk" idealnie oddaje zawartość filmu.
James to tylko jedna z wielu osobowości w filmie. Wszyscy zostali potraktowani szczątkowo, tak byśmy nie mieli szans się do nich przywiązać czy polubić. Zupełnie jak na wojnie. A skoro już przy klimacie wojny jesteśmy: Irak jest wyczuwalny i to bardzo. To nie tylko bezpieczny teren bazy. To też pustynia i ulice Bagdadu. Jest duszno. I jeszcze ta muzyka.... Tak. Marco Beltrami i Buck Sanders zrobili kilka dark ambientów do filmu. Wartość muzyki - dla większości asłuchalna, jednak idealnie uzupełnia film.
Czasem doznawałam wstrząsu: scena faceta z pasem śmierci, czy dzieciak z zaszytą bombą w brzuchu robią wrażenie. Bardzo szokujące. Zwłaszcza gdy nie wiemy czy to zaprzyjaźniony Beckham czy ktoś inny.
Może to nie jest typowy film wojenny ale podoba mi się ukazanie kilku postaw żołnierzy wobec konfliktu zbrojnego, umieszczonego tak blisko w czasie, co sprawia że dystans pomiędzy nami a wojną jest mniejszy. Zwlekałam, broniłam się przed filmem rękami i nogami. W sumie jedyna rzecz której nie było warto robić, tylko po prostu włączyć film i dać się wciągnąć.

Brak komentarzy: