niedziela, 25 grudnia 2011

Raport (nie)taktyczny.

Ten wpis powstawał w kilku momentach dnia. Nie pamiętam dokładnie godzin, więc pewnie wszystko się wymiesza. 
Gdzieś koło 14.00
Akcję "Święty Spokój" trafił szlag. Mam nadzieję że uda mi się zrobić parę zdjęć Katowic wieczorem (o ile znajdę osobę towarzyszącą do zdjęć, jacyś chętni?). Filmów oczywiście nie mam, poza Incepcją która zaraz poleci. Może znajdę kolejne które miałam obejrzeć dawno temu. Jeszcze tylko dziś i jutro a znów biblioteka będzie otwarta (a chcę zgarnąć Koralinę).
Właściwie to... jaki dziś dzień? Jak zwykle w święta mam zaburzenie cyklu dobowego i nie wiem czy dziś jest niedziela czy poniedziałek... a może wtorek? ;) Komputerowy kalendarz podpowiada mi że jest niedziela.
20.00 - 23.00
Oglądam Piratów z Karaibów. Wcześniej na tapetę poszła Incepcja Nolana. Film nieco pokręcony, ale wszystko jest do ogarnięcia. Wystarczy trochę poczytać na temat struktur osobowości, snu i świadomości, lub słuchać uważnie dialogów. Jedynym problemem może być ostatnia scena a raczej ujęcie. Ostatecznie można się jednak powołać na inne przykłady wymieszania życia ze snem. Oniryzm zawsze będzie się gdzieś przewijał i nieważne czy mówimy o  Życie jest snem autorstwa Pedra Calderona de la Barci, Matrixie Wachowskich czy chociażby Avatarze Camerona. Incepcja okazuje się nie mniej niebezpieczna od Macierzy.
Film ma budowę klamrową, to po pierwsze, jeśli ktoś ma wątpliwości . Po drugie wystarczy pamiętać że głównym motywem filmu jest włamanie do cudzych snów, lub jak mówiła moja promotorka: jest to film o kręceniu filmów. Nie da się uciec od autotematyzmu, w epoce w której wszystko powiedziano.
00.34 - początek kolejnego wątku.
Sezony Top Gear są powtarzane, ale zrezygnowałam po odświeżeniu przejazdu pana o pseudonimie Alice Cooper. Jeden z moich ulubionych występów gwiazd w wozie za rozsądną cenę.
Co do Nolana to korci mnie by ponownie obejrzeć Memento. Film zmontowany od dupy strony, że się tak wyrażę. Mnie bardziej interesuje samo schorzenie na które cierpi główny bohater. Współczuję mu. przez zanik pamięci każdy manipuluje nim jak chce. Ciekawe czy on sam wie kim jest - ile z tego co rzekomo pamięta ze swojego poprzedniego życia jest prawdą. Kozioł ofiarny czy marionetka? Oto jest pytanie. I czy mi się wydaje, czy Natalie była podobna do jego żony?
A sam tytuł... Aż chce się dokończyć myśl i powiedzieć "memento mori". Biorąc pod uwagę że Pan Leonard Shelby wręcz urządza sobie krucjatę przeciwko domniemanemu zabójcy, skojarzenie wydaje się oczywiste. Tak poza tym, czy Natalie nie domyśliła się kto zabił jej faceta?
Z drugiej strony słowo memento w tym kontekście brzmi trochę ironicznie...
Czas jednak opuścić świat spostrzeżeń filmowych i położyć się w końcu o jakiejś normalnej porze... 1.00 jest całkiem normalna ;)
Ponownie życzę Wam wszystkim smacznego jajka ;)

A że pewnie jeszcze tu dziś wrócę to またね
PS.: muzyka z Incepcji daje radę. Z rana odsłucham ją bez towarzystwa obrazu. (mówiłam że jeszcze tu wskoczę... hihih)

Brak komentarzy: