sobota, 3 grudnia 2011

Ta suka L-Havoc zostaje adwokatem diabła i wybiela Clarksona

Najwyższy z Wysokich sądów, Ławo Przysięgłych/(nie)Szanow(a)ni Ławnicy, Panie prokuratorze i oskarżyciele w imieniu których Pan Występuje, pozostali obrońcy... No dobra dość tych kłamstw o szacunku. Nie chce mi się dłużej ciągnąć tej konwencji więc może przejdę do sedna sprawy przez którą w ogóle zaczęłam się w to bawić.    
Gdy usłyszałam o oskarżeniach które padły w stronę jednego z prowadzących program Top Gear nie wiedziałam czy mam się śmiać czy usiąść i zapłakać nad dzisiejszym światem gdzie wszystko bierze się zbyt poważnie. Zdaję sobie sprawę z faktu że słowa o rozstrzelaniu protestujących pracowników sektora publicznego na oczach ich rodzin mogą wydawać się żenujące/bulwersujące/brutalne gdyby padły z ust kogoś innego niż Jeremy Clarkson.     
Zadaję sobie pytanie jak można traktować w stu procentach na poważnie kogoś kto zasłynął głównie jako felietonista i prowadzący programu motoryzacyjno-rozrywkowego. Powiem więcej: ten felietonista nie szczędzi słów krytyki rządu czy Unii Europejskiej a w swej prostocie wypowiedzi jest w stanie przekazać bardzo wiele a nawet pozostawić człowieka z refleksją ile tej demokracji i wolności słowa pozostało. Czy teraz do siedziby BBC zgłoszą się zbulwersowani jego wypowiedziami obrońcy środowiska? Przypomnę że recenzja autek elektrycznych była dość pozytywna, ale jeden z producentów tych samochodów mógł sobie darować wykłady o lasach równikowych. Czy za nimi przybiegną oskarżyciele o obrazę uczuć religijnych, bo ten podczas wizyty w Ziemi Świętej zdjął bandaż i oświadczył że jego inicjały są identyczne z inicjałami Jezusa Chrystusa? Nie przesadzajmy.     
Podejmę się wątku rozrywkowego, zwracając uwagę na zwariowane eksperymenty motoryzacyjne (limuzyna z Pandy, Cabrio z minivana, przewiezienie krowy na dachu Camaro rocznik '89). Czy naprawdę obrońcy miejsc pracy chcą wylać Clarksona za czarny humor? To niedorzeczne i zakrawa o paranoję.     
Nie zawsze zgadzam się z opiniami Jeremy'ego Clarksona jednak lubię jego styl prowadzenia programów i pisania. Nie irytuje mnie swoją osobą jak Cejrowski który jest teoretycznie obiektywny jako antropolog, jednak trudno oprzeć się wrażeniu że traktuje tzw.: „dzikich” z góry.     
Koniec wywodu.
Sayonara.

Brak komentarzy: