Odczekałam do północy. Cztery wpisy jednego dnia to zdecydowanie za dużo, niezależnie od tego jak krótkie one są. Czuję że zapełnienie strony A4 zajmie mi co najmniej godzinę z powodu mojego nie spania w nocy.
Mam ochotę obudzić się dopiero w styczniu. Zarzekam się że 3 I 2012 to wymarzona data. Prawda jest taka, że usiłuję opracować strategię przetrwania świąt bożego narodzenia bez żadnego konfliktu zbrojnego, przy jak najwyższym poziomie lenistwa. Idąc od początku, przedstawię to wszystko w punktach...
- Uzupełnienie braku snu. Dziś rano w autobusie dostałam sygnał od swojego organizmu iż zdecydowanie za mało śpię, pijąc przy tym zdecydowanie za dużo kawy. Bzdura... co to jest wypić 2-3 kawy dziennie? Nie pijam już energetyków, więc jest postęp. Co do snu, to nie mam zamiaru tego komentować.
- Opieprzanie się. Mam do napisania dwie prace zaliczeniowe, ale nie wiem czy to zrobię. Na pewno oddam jedną, z powodu zbliżającego się egzaminu który spędza mi sen z powiek. Dzień ledwo się zaczął a już myślałam sobie: mam dość, chcę stąd wyjść. Na te kilka dni muszę przestać myśleć o uczelni.
- Udawanie grzecznej katoliczki. Tej części nie planuję. Wręcz odwrotnie.
- Wypożyczyć z biblioteki książki. Gotowe. Tak, z pewnością nadrobię książkowe zaległości. Nie tylko z biblioteki ale i te pożyczone wieki temu od znajomych i leżące na półce.
- Muzyka. Jak zwykle nic tu nie planuję, poza wrzutami kolejnych starych recenzji.
- Filmy. Do świąt muszę się zaopatrzyć w arsenał filmów wojennych i filmów akcji. Mam nadzieję że znowu nie skończy się na Transformers i Plutonie. Może i coś ze mną nie halo, ale naprawdę relaksuję się przy filmach wojennych.
- Przewartościowanie wszystkiego co mnie otacza. W zasadzie to tylko taka ciekawostka i dodatek do powyższego kompletu.
- Dorwać w końcu ołówki i tusz. Tego chyba nie trzeba rozwijać. A jakże!Mam nadzieję że przynajmniej w 50% uda mi się ten cudowny plan wykonać i uderzyć z czymś po świętach, a nie tylko z jakimś bazgrołem z zajęć. Ech... Zapełnienie karki jest naprawdę bardzo trudne.
Na finał zostawiam Niedokończony Kącik Radosnej Twórczości z wykładu:
Już od dawna nie szukam usprawiedliwienia
łatwiej jest mi powiedzieć „co to zmienia?”
Bo i tak nie mamy sobie nic do powiedzenia.
Nie szukaj więc w moich oczach zbawienia,
Przejebałaś wszystkie swoje szanse.
Nie dbając o żadne życia niuanse,
zajmujesz miejsce zapomnianego zła.
W infernalny sposób sięgając dna.
ID i piekło to w końcu jest to samo
Pierwszy plan i tło, wszystko się ze sobą zlało
Nie da się rozróżnić tych dwóch przestrzeni
Zanim ktoś ten schemat powieli
PS.: do elementów ułatwiających przetrwanie dochodzą wino i 2 butelki "irlandzkiego" piwa (GUINNESS będzie na Patryka)
PS.: do elementów ułatwiających przetrwanie dochodzą wino i 2 butelki "irlandzkiego" piwa (GUINNESS będzie na Patryka)
2 komentarze:
"Przewartościowanie wszystkiego co mnie otacza. W zasadzie to tylko taka ciekawostka i dodatek do powyższego kompletu."
daj znac co ci tam wyjdzie z tego
doopa... do diabła z tym punktem. Przecież książki i filmy mam po to, by nie myśleć właśnie o tym.
Prześlij komentarz